Stosunkowo długo przygotowywałam się do tego wpisu. Moje rozmyślania koncentrowały się wokół kwestii, które chcę poruszyć. Niejednokrotnie w mojej głowie pojawiały się różnorakie wątpliwości. Umówmy się – żadna ze mnie specjalistka i z pewnością znajdziesz osoby dużo bardziej kompetentne. Dlatego postaraj się potraktować ten artykuł jako rozmowę z bliską przyjaciółką – podobną do Ciebie, pragnącą przekazać Ci to, co sama chciałaby usłyszeć przed swoim ślubem i związaną z nim nocą. 🙂
Czas i miejsce
Po co o tym pisać? Przecież to logiczne, że noc poślubna odbywa się – jak sama nazwa wskazuje – w dniu ślubu, zazwyczaj w apartamencie nowożeńców nad salą weselną. Na pewno…? To zależy. 🙂 Jeśli takie jest Twoje i ukochanego/ukochanej marzenie – proszę bardzo. 😉 Jednak… Wyobraź sobie Waszą dwójkę po dniu pełnym najrozmaitszych emocji – począwszy od stresu, przez wzruszenie i radość. Do tego dodaj jeszcze zmęczenie spowodowane rozmowami z rodziną i znajomymi, wczesną pobudką oraz wielogodzinną zabawą. Cóż, bardzo prawdopodobne, że Twoim jedynym marzeniem będzie spokojna noc pełna sennych wrażeń. Tak naprawdę tylko od Was zależy, kiedy nadejdzie „ta noc”. Nieocenioną pomocą w tym temacie – jak w każdym innym – jest szczera rozmowa. Zaplanujcie (lub odłóżcie planowanie na czas po ślubie), kiedy i gdzie staniecie się „jednym ciałem”. Warto zwrócić uwagę na znalezienie przestrzeni, w której będziecie się czuć komfortowo – bez presji czasu, tylko we dwoje. Poza tym jest jeszcze jedna sprawa… Są takie pary, dla których wejście w świat seksualności wiąże się z pewnymi obawami, nieśmiałością, wstydliwością. To nic złego! W końcu każdy z nas jest inny i odmiennie przeżywa te same sytuacje. Dlatego może tak być, że jedno z Was (albo jedno i drugie) będzie wolniej wchodzić w ten nieznany świat. W takiej sytuacji warto zatroszczyć się o czas na niespieszne przemierzanie kolejnych kroków w odkrywaniu siebie nawzajem. Macie przed sobą całe długie życie! 🙂
Więcej na temat czasu i miejsca znajdziesz między innymi w „Balladach i romansach” o. Szustaka.
Oczekiwania vs rzeczywistość
Jej ciało przepełniło się zmysłowymi doznaniami. Kiedy Joshua w końcu wsunął rękę pod jej głowę i przyciągnął ją do siebie w małżeńskim uścisku, była gotowa. Symfonia rozbrzmiała w niej, gdy spojrzała w jego oczy, takie czułe i nasycone przyjemnością, gdy dotykała jego twarzy.
Fale rozbijały się o brzeg. Słyszała uderzenia bębnów, przyspieszające tętno. Najpierw napięcie było głębokie, rozciągnięte, a potem uniosło ją coraz wyżej i wyżej, niczym harmonijne akordy, doprowadzając do uniesienia. Czuła się osobliwie zdeterminowana i zawieszona, niczym liść dryfujący delikatnie tam i z powrotem, dopóki nie osiądzie wyczerpany na ziemi.
(Francine Rivers „Most przeznaczenia”)
Powyższe słowa zaczerpnęłam z jednej z powieści chrześcijańskiej autorki. Przytaczam je, bo chciałabym Ci coś uzmysłowić. Ukazana w „Moście przeznaczenia” wizja nocy poślubnej jest dość mocno oderwana od rzeczywistości. No dobra, zdarzają się wyjątki – pary, dla których pierwszy raz jest przeżyciem pełnym nieziemskiego uniesienia. Jednak często wygląda to zupełnie inaczej… Prawda jest taka, że pierwsze podejścia do współżycia bywają trudne. Oczywiście – jak wszędzie – jedni szybciej odnajdują się w nowej sytuacji, inni wolniej. Nie chcę Cię zniechęcać, ani straszyć. Warto jednak zdawać sobie sprawę, że błędem jest oczekiwać od nocy poślubnej eksplozji przyjemności. Wręcz przeciwnie – ból i dyskomfort nie są czymś niezwykłym w takiej sytuacji.
Akt seksualny jest jednym z takich punktów kulminacyjnych bliskości, kiedy człowiek namacalnie doświadcza, że wykracza poza samego siebie i staje się jednością z drugim.
(Mirosław Pilśniak OP „Krótka kołdra. O dialogu małżeńskim”)
Piękne te słowa… W końcu, kto by nie chciał namacalnie doświadczyć jedności z ukochaną osobą? Z pewnością miłosne zbliżenie żony i męża jest doskonałą ku temu przestrzenią. Jest jednak jedno małe ale… Jeszcze jedno oczekiwanie, które może okazać się nieadekwatne do swojej rzeczywistej realizacji. Chodzi tutaj o pragnienie, aby w noc poślubną odczuć wręcz mistyczne zjednoczenie Waszych dusz i ciał. Nie zrozum mnie źle – to bardzo piękna tęsknota. Co więcej, istnieje dość spore prawdopodobieństwo, że (w jakimś stopniu) właśnie tak będzie. Chciałabym Cię jednak uprzedzić – w tych romantycznych chwilach duchowe aspekty mogą w pewnym zakresie zostać przysłonięte przez coś tak prozaicznego, jak ludzka fizjologia. W końcu, jak mawiał Terencjusz: „Człowiekiem jestem i nic co ludzkie, nie jest mi obce”.
Nauka przez całe życie
Niektórzy sądzą, że noc poślubna jest najpiękniejszym przeżyciem dla małżonków. Nie da się zaprzeczyć, że chwile te na zawsze pozostają w pamięci. Dobrze mieć jednak na uwadze, że to dopiero początek. Pierwsze kroki nie zawsze są takie proste, jakby się mogło wydawać. Jednym przychodzi to dużo łatwiej, inni potrzebują więcej czasu, aby rozwinąć skrzydła w sztuce okazywania miłości. Nie ma się co zrażać – w końcu na naukę bycia ze sobą małżonkowie mają caluteńkie życie. Podobnie jak w innych dziedzinach, tak i w tej trzeba się poznać. Niezbędnym wsparciem okażą się przede wszystkim cierpliwość i wyrozumiałość okazywana drugiemu. Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o jeszcze jednej kwestii – warto rozmawiać. Co więcej, warto to zrobić już w narzeczeństwie – opowiedzieć drugiemu o swoich oczekiwaniach i marzeniach, ale też i obawach. Pomocne może okazać się „77 pytań, na które warto odpowiedzieć przed ślubem” – do pobrania po zapisaniu się na newsletter.
A jeśli masz ochotę na więcej treści w temacie nocy poślubnej, z innej perspektywy niż moja, to znajdziesz je we wpisach: „Nasz pierwszy raz – katolicka noc poślubna” (blog Janowska) oraz „Ona: Po ślubie. #3 Noc poślubna” (blog Trójca do Pary).
To już koniec – pisząc to, ciężko mi w to uwierzyć, bo to najbardziej czasochłonny wpis jak do tej pory. Mam nadzieję, że udało mi się – chociaż w niewielkim stopniu – odpowiedzieć na Twoje potrzeby. Na sam koniec chciałabym życzyć Wam udanej nocy poślubnej, a zanim to nastąpi – wielu owocnych rozmów na narzeczeńskiej drodze. Powodzenia! 🙂