Czystość

Jednym z moich największych (i jednocześnie najdroższych ;)) hobby jest buszowanie po księgarniach religijnych. Mogłabym spędzać w nich całe dnie, poznając coraz to nowych autorów i tytuły. W ten sposób niejeden raz natknęłam się na lektury dotyczące związków – dobra, przyznaję się, ostatnio przede wszystkim takich szukam. 🙂 Biorąc do ręki pierwszą lepszą chrześcijańską pozycję o budowaniu relacji, prawie zawsze odnajdywałam przede wszystkim treści związane z czystością przedmałżeńską. Temat ten pojawia się nie tylko w książkach, jest też jednym z popularniejszych zagadnień kursów i spotkań. Nadszedł czas, bym i ja się nim zajęła. 🙂

Zacznę od konfrontacji z skojarzeniem „seksualność w myśli Kościoła”. Czy w Twojej głowie pojawiły się odniesienia do Pieśni nad Pieśniami, budowania jedności małżeńskiej, miłości? Czy też pierwsze, co Ci przyszło na myśl było związane raczej z grzechem, brudem, wstydem? Niestety dużo częściej z Kościołem wiązane są te negatywne aspekty. Nie wzięło się to z niczego, ale nie będę się tutaj nad tym rozpisywać – dużo wyjaśnia o. Ksawery Knotz w swojej książce „Akt małżeński”.

Bóg stworzył człowieka na Swój obraz, człowieka z duszą, ale też i ciałem. Stąd – skoro wszystko, co stworzył było dobre – Twoje i moje ciało również takie jest. Co więcej, ten sam Bóg wymyślił płciowość i seksualność, więc one również nie są złe, wręcz przeciwnie. 🙂

W takim razie czym jest czystość? Może przewrotnie zacznę od tego, czym nie jest. A nie jest ona równoznaczna ze wstrzemięźliwością. Tylko teraz nie próbuj myśleć, że seks przed ślubem jest ok, bo wcale nie. 😉 Chodzi o to, że czystość to coś więcej – to pełne miłości spojrzenie na drugiego człowieka, bezinteresowne ofiarowanie siebie i swojego czasu, to wręcz adoracja ukochanej osoby. W ten sposób wstrzemięźliwość staje się tylko (i aż!) jednym z przejawów czystości – jak najbardziej odpowiednim na czas narzeczeństwa (bo w małżeństwie wygląda to trochę inaczej).

czystość przedślubna - para trzymająca się za ręce

Jak dbać o czystość? Warto zacząć od strony duchowej – nauki wyzbywania się egoizmu, budowania relacji z Bogiem, regularnego przystępowania do sakramentów (zwłaszcza, gdy zdarzy się upadek). Nie bez znaczenia jest też wysiłek włożony w pracę nad związkiem – poznawanie siebie, swojego systemu wartości (co jest kluczowe) oraz prowadzenie licznych rozmów na wszelakie tematy. Jednym z tych tematów powinna być również przeżywana przez Ciebie i ukochaną osobę czystość – Wasze nastawienie, motywacja, wątpliwości, jak również reagowanie Waszych ciał na siebie nawzajem. Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że sam fakt odczuwania pociągu fizycznego nie jest niczym niewłaściwym. Wręcz przeciwnie – jest przesłanką do tego, że możecie zbudować sakramentalne małżeństwo.

Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą

(Mt 5, 8)

Tylko co zrobić, gdy ciało wymyka się spod kontroli? Jest na to sposób – działanie przez zapobieganie. Aby wykorzystać tę metodę, należy rozpocząć od wywiadu – określić miejsca, sytuacje, rodzaj okazywanej czułości, które sprawiają, że atmosfera robi się „gorąca”. Kolejnym krokiem jest ustalenie granic – nieprzekraczalnych zachowań (np. spotykania się sam na sam w pewnych okolicznościach czy określonego rodzaju dotyku), które ustalicie wspólnie i które razem zechcecie przestrzegać (w końcu do tanga – czystości też – potrzeba dwojga ;)). Ważne: granice te powinny być Wasze, skrojone na Waszą miarę – odpowiadające Waszym potrzebom i słabościom. Nie warto się sugerować żadnymi listami „wolno – nie wolno”, a to dlatego, że każdy jest inny. To, co dla jednego będzie pomocne, innego wpędzi w problemy ze skrupulanctwem. Jeszcze jedna uwaga – nie bez znaczenia jest temperament. Tak to już jest, że z natury jedni są w gorącej wodzie kąpani a inni przypominają raczej chłodne piecyki. Stąd wynikają różnice w przeżywaniu czystości przez pary – dla jednych czas narzeczeństwa jest wielką walką, inni nie borykają się ze znaczącymi zmaganiami w tej kwestii. Tak po prostu jest i nie ma co szukać w tym czyjejś zasługi (zresztą i tak się jej nie znajdzie).

Nie wiem, kim jesteś i nigdy nie zmierzę się z Twoimi wyzwaniami w dziedzinie czystości. Może Twoja droga jest kręta i wyboista, a może kroczenie nią jest porównywalne do spaceru w letni słoneczny dzień. Wiem tylko jedno – czystość jest tego warta. Przekonałam się o tym już w ciągu pierwszych dni małżeństwa – odkrywanie swoich ciał złączonych sakramentem jest po prostu piękne. Dlatego dziś chciałabym Cię zostawić z jedną myślą – czystość smakuje bosko, zwłaszcza z perspektywy bycia mężem i żoną. Kiedy śmiało możesz powiedzieć „należę do ciebie – całkowicie, nieodwracalnie i wyłącznie do ciebie”.

narzeczona w białej sukience