„Jedna z prawdziwszych i bardziej inspirujących katolickich książek – nie tylko o NPR, ale o małżeństwie w ogóle – jakie czytałam” (Lidia Molak). Taka opinia – schowana wewnątrz okładki – przywitała mnie już na samym początku lektury. Nie wzięłam jej na serio, traktując ją jako dość sporą przesadę – wiadomo przecież, że wydawca (w tym przypadku W drodze) będzie się chwalił samymi pozytywnymi recenzjami. Postanowiłam nie wierzyć na słowo i na własnej skórze przekonać się, czy te ochy i achy są rzeczywiście uzasadnione.
Za lekturę książki zabrałam się zaraz za Rzeszowem, wyruszając w moją standardową ośmiogodzinną podróż do Zielonej Góry. Wyjątkowo nie wzięłam ze sobą żadnej „lżejszej” pozycji na zmianę i bardzo dobrze – wcale nie była mi potrzebna. Dlaczego? Bo „Przewodnik dla grzeszników. Naturalne planowanie rodziny” okazał się być wciągający niczym powieść. Niemały wpływ ma na to styl pisania autorki (Simcha Fisher) – dość luźny, przypominający rozmowę z kumpelą. Przyznaję – początkowo obawiałam się trochę tego mało formalnego podejścia. Ze względu na swoją wrażliwość, jestem dość mocno wyczulona na „ostrzejsze” słowa, zwłaszcza te związane z ludzką seksualnością. Jeśli masz podobnie, to nie ma się czego bać – Simcha Fisher nie zrani Twoich uczuć. 🙂
O ile styl pisania autorki przypadł mi do gustu, o tyle nie do końca pojęłam, do kogo jest ona adresowana. Przez większość książki do komunikacji z czytelnikiem (czytelniczką) stosowana jest forma żeńska. Poza tym sporo zdań stanowią te podrzędnie złożone. 😉 Jednak momentami – ni z tego, ni z owego – nagle pojawia się forma męska. Nie wiem, czy to przemyślany zabieg, omyłka autorki, a może błąd w tłumaczeniu?
Dobra, rozpisałam się o otoczce, to teraz czas na jakieś konkrety. „Przewodnik dla grzeszników” nie jest dla mnie pierwszą pozycją związaną z tematyką NPR (Naturalnego Planowania Rodziny). Do tej pory – oprócz podręczników – przeczytałam również sporo artykułów w prasie katolickiej, wpisów w internecie czy książkę „NPR jest O.K.!” (Katarzyna i Mariusz Marcinkowscy). Znalazłam w nich wiele – przede wszystkim świadomość, że istnieją ludzie, którzy naprawdę żyją w zgodzie z nauczaniem Kościoła Katolickiego. Simcha Fisher zaskoczyła mnie – jej książka jest dla mnie pierwszą, która tak bardzo po ludzku podchodzi do zagadnienia. Trudności – licznie wymienione przez autorkę – przeplatają się z bogactwem, jakie ukrywa się pod ich powierzchnią.
Z pewnością nie jest to książka, w której znajdziesz peany o comiesięcznym miesiącu miodowym, spowodowanym czasową wstrzemięźliwością. Wręcz przeciwnie – jeśli jeszcze nie masz takiej świadomości (a ja miałam ją tylko częściową) – poznasz całą masę dylematów, które towarzyszą katolickim małżeństwom. Simcha przytacza ich naprawdę wiele, ale… Ale nie wszystkie mogą kiedykolwiek Cię dotyczyć. Warto mieć to na uwadze, gdy w trakcie lektury zobaczysz przyszłość w ciemnych barwach. 😉
Tym, co nie do końca przekonywało mnie do treści było doświadczenie życiowe autorki. Pisarka jest matką dziesięciorga dzieci – jej hojną otwartość na życie można dostrzec w niektórych poglądach na pewne sprawy. Sądzę, że nie każdy odnajdzie się w jej opiniach, dla mnie czasami stanowiły abstrakcję.
Po prostu to, czego On dla nas chce, nie wiąże się zawczasu z jedną konkretną decyzją – nawet decyzją tak wielką, jak ta, czy mieć kolejne dziecko, czy go nie mieć. Tym, czego On nade wszystko chce, jest, żebyśmy stali się Mu bliżsi. (…) Dysponujemy więc wachlarzem wyboru w ramach katolickiego rozumienia seksualności: możemy zapomnieć o wszelkiej rozwadze i wiedzieć, kiedy najprawdopodobniej poczniemy, tak niewiele, jak tylko się da; możemy prowadzić kartę obserwacji od czasu do czasu i chcieć zaryzykować; możemy prowadzić kartę sumiennie i zdać sobie sprawę, że czasem się to zdarza i możemy począć, kiedy niespecjalnie tego chcemy; albo też możemy zachowywać całkowitą abstynencję. (…) Możemy zrobić każdą z tych rzeczy i oddalić się od Boga albo możemy zrobić każdą z tych rzeczy i zbliżyć się do Niego.
„Przewodnik dla grzeszników” (Simcha Fisher)
Z determinacją napisałam w czasie przeszłym o moich wątpliwościach co do tłumaczeń zawartych w książce. Nie ze wszystkim się zgadzam (i przecież wcale nie muszę), ale przyznaję – „Przewodnik dla grzeszników” jest prawdziwą skarbnicą. Simcha Fisher niezwykle taktownie i z wyczuciem podchodzi do tematu planowania potomstwa. Umiejętnie radzi sobie również z kwestiami największych bolączek związanych ze stosowaniem NPR – m.in. niechęcią kobiety w fazie lutealnej, przeżywaniem trudnego czasu wstrzemięźliwości. Oprócz swoich – ludzich – wskazówek, dodaje Bożą optykę, co – jak dla mnie – jest najcenniejsze w tej pozycji. Jestem zachwycona podejściem – niezwykle holistycznym – do czystości małżeńskiej. Nie tylko przez pryzmat ludzkiej fizyczności, ale spojrzeniem na nią w kontekście dorastania do świętości.
Większość mężczyzn nie chce, by rzucano im ochłapy z litości czy z poczucia obowiązku. Chcą zostać zadowoleni i chcą dawać rozkosz. Chcą się nauczyć, jak zostać wspaniałymi kochankami – naprawdę uczą się konkretnych technik, wyczucia czasu, uczą się elementu zaskoczenia, poznają moc słów i oddechu, uczą się, co robić z rękoma i ustami, i całym ciałem, nie tylko swoją miednicą. Uczą się ciała swych żon. Uczą się ich serca.
„Przewodnik dla grzeszników” (Simcha Fisher)
Czy „Przewodnik dla grzeszników” jest dla każdego? Do połowy książki odpowiedziałabym, że nie – nie widziałam narzeczonych, którzy odnaleźliby się w doświadczeniach życiowych autorki. Później jednak zmieniłam zdanie – głównie za sprawą rozdziału poświęconego czystości. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak wszechstronnym podejściem – łączącym ciało, ducha, komunikację, a do tego jeszcze szczyptę (dość sporą ;)) humoru. Dlatego uważam, że książka ta będzie cenna dla przygotowujących się do ślubu, a przede wszystkim dla małżonków. Nie wszystkie treści będą adekwatne dla danego etapu (lub w ogóle), jednak Simcha porusza tak wiele aspektów, a do tego tak dogłębnie, że każdy wydobędzie swoje perełki, idealne na swój czas.
Czystość w małżeństwie polega na konkretnych zachowaniach, ale przede wszystkim polega na byciu w związku. Jeśli więc naciskasz na współmałżonka, żeby zrobił coś, co dla niego wydaje się niewłaściwe, to nie jest to czyste zachowanie, nawet jeśli to coś, co spotykająca się ze sobą na randki para mogłaby robić i nadal pozostawać w stanie łaski.
„Przewodnik dla grzeszników” (Simcha Fisher)
Podsumowując, chociaż totalnie się tego nie spodziewałam, przyznaję rację okładkowej opinii. „Przewodnik dla grzeszników. Naturalne planowanie rodziny” jest jedną z lepszych pozycji w kwestii duchowej (i nie tylko) warstwy małżeństwa. Ujmuje w sobie mnóstwo wartościowych spostrzeżeń na temat seksualności i Bożego planu na relację mężczyzny i kobiety. Jest to książka, do której warto wracać wraz z nabywaniem życiowych i małżeńskich doświadczeń. Jestem pewna, że jeszcze nieraz umili mi podróż. 🙂